Alergie, zmora miast XXI wieku.
Coraz więcej ludzi przenosi się do miast, rzadko znajdują czas na aktywny wypoczynek na łonie natury, coraz częściej za to, stosują wiele chemicznych środków, a posiłki są w dużej mierze przesiąknięte wszelkiego rodzaju „ulepszaczami”. Lekarze biją na alarm, ponad 15 procent populacji cierpi z powodu alergii, liczba ta z roku na rok rośnie. Organizm człowieka niekoniecznie radzi sobie z dużą ilością chemii stosowanej już w prawie wszystkich aspektach życia. Pojawiają się reakcje alergiczne, na wdychane, zanieczyszczone powietrze, jak i alergie pokarmowe. Niestety wiele planów zagospodarowania miejskiego wyklucza powstawanie na ich terenach obszarów zielonych i zbiorników wodnych. A co to ma do alergii? Ależ bardzo dużo. Na wsiach, gdzie dominują drzewa i zbiorniki wodne, wszelki pyłek, który spada do rzeki czy na ziemie, a który może przyczynić się do alergii szybko znika, ten sam pył który w mieście spadnie na asfalt czy beton, pozostaje tam, aż do momentu kiedy deszcze nie spłucze go do kanalizacji. Człowiek żyjący w mieście jest codziennie narażony na miliony alergenów, zalegających na drogach czy budynkach. Wdychanie w dużym stężeniu takiego pyłu doprowadza do reakcji alergicznych a nawet zapalnych. Głównie cierpi nasz układ oddechowy, ale także pojawiają się reakcje skórne. To niby niewidoczne zagrożenie, przyczynia się do złego samopoczucia, rozdrażnienia, jak i wpływa destrukcyjnie na cały system odpornościowy prowadząc do powikłań.